W moim trzecim świadectwie (O dobrej części która nie będzie nam odebrana) opowiadam o tym, jak Ojciec zmienił moją postawę z ciągłego zamartwiania się, stresu, życia w lęku o to, czy sobie poradzę, w zaufanie, poddanie się Jego woli i wsłuchiwanie się w słowa, które dla mnie ma. Opisuje również kuszenie w ciemnej nocy mojej wiary. I pomoc z jaką przyszedł do mnie wówczas miłosierny Pan.

Po drodze przyszedł do jakiejś wioski. Tam przyjęła Go do swego domu pewna kobieta, imieniem Marta. Miała ona siostrę o imieniu Maria. Ta usiadła u stóp Pana i wsłuchiwała się w Jego słowo. Marta natomiast była pochłonięta licznymi posługami. Zatrzymała się więc i powiedziała: „Panie nic Cie to nie obchodzi, że moja siostra zostawiła mnie samą przy posługiwaniu? Powiedz jej żeby mi pomogła”. Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a jedno jest potrzebne. Maria wybrała dobrą część, która nie będzie jej odebrana”.

Ewangelia wg św. Łukasza 10, 38-42

Mój Ojcze, zanim ujawniłeś mi swoje oblicze, tak jak Marta martwiłem się i niepokoiłem o wiele. Mimo tego, że pozwalałeś mi realizować swoje marzenia i spełniać się w życiu zawodowym i rodzinnym, nie mogłem przestać się martwić. Obawiałem się przyszłości, zadręczałem się, że nie dość dobrze zachowałem się w przeszłości. Mimo tak wielu darów, które na mnie spłynęły, ciągle czułem niedosyt. Ciągle było mi mało. A ta pogoń za kolejnymi sukcesami, marzeniami, czy zwykłymi obowiązkami, powodowała stałe napięcie. Bo ten świat uczył, że to niebezpieczne, by zadowalać się tym co się ma. Że, oczywiście, przez chwilę można, i należy, mieć satysfakcję ze zrealizowanych planów. Lecz za rogiem czają się kolejne wyzwania. I znowu, aby z nimi się zmierzyć, trzeba być czujnym i zmotywowanym. Głodnym kolejnego sukcesu. Ten, który jest zadowolony z tego, co już ma i nie chce więcej – to opis, który bardziej pasował do żebraka, niż do kogoś, kogo chciałbym naśladować.

Więc goniłem, za kolejnymi zadaniami, obowiązkami, celami. Osiągałem i gromadziłem coraz więcej, licząc gdzieś po cichu, że to kiedyś się skończy. Że w końcu osiągnę już taki stan, że nic więcej nie będzie mi już potrzebne. Było jednak odwrotnie. Z każdym osiągniętym marzeniem, pojawiało się kolejne. Jeszcze wspanialsze, jeszcze bardziej niesamowite. Kolejny cel do osiągnięcia.

Miłosierny Ojcze, dziękuję Ci za Twą łaskę, dzięki której zrozumiałem, że nie chcę dłużej tak żyć. Dziękuję za odwagę, aby wyrzucić to wszystko czego się do tej pory nauczyłem. I za determinację, aby szukać spokoju, który nie przemija. Radości, która nie potrzebuje niczego.

Dzięki Twej niezmierzonej dobroci pokazałeś mi, że tylko jedno jest potrzebne. To czego od nas chcesz to, abyśmy usiedli u stóp Pana i wsłuchiwali się w słowo, które ma dla nas. To tak niewiele. To takie proste. To takie naturalne.

Jednak trwało jakiś czas, zanim oduczyłem się tego, czego przez całe dotychczasowe życie zdążyłem się nauczyć. Tak jak dziecko, musiałem ponownie nauczyć się żyć, zgodnie z Twoją wolą. Do tej pory, jak mi się zdawało, sam decydowałem o swoim życiu. Sam decydowałem co powinienem robić, a czego unikać. A teraz stałem przed Tobą, w modlitwą: „Prowadź mnie Panie! Pójdę tam, gdzie mnie poślesz. Zrobię to, co chcesz abym zrobił. Powiem to, co chcesz abym powiedział. Jestem cały Twój!”.

I wówczas pojawiały się myśli: „Czy naprawdę tego chcesz? Czy jesteś gotowy całkowicie oddać kontrolę nad swoim życiem? Czy jesteś gotów np. skrzywdzić swoje dziecko, jeżeli taka będzie wola Pana?”

Dziękuję Ci Ojcze, że w chwili tej próby, ciągle byłeś przy mnie. Że odpowiadałeś na moje prośby o łaskę Twojej mądrości. O Twoje światło, które rozproszy mroki mojej duszy.

Przyszedłeś do mnie Panie z odpowiedzią tak wyraźną, tak jasną i tak oczywistą, że, w jej świetle, wszystkie wątpliwości zniknęły. Wiedziałem, że chcę być cały i tylko Twój.

Zaufania do swojej woli uczysz mnie cały czas. Z każdą sekundą, z każdym cudem, z każdym wydarzeniem uczę się Twojej chwały. I mimo, że jestem cały Twój, to jak małe dziecko, zachwycam się codziennie na nowo Twoją nieskończoną dobrocią. Twoim niewyczerpanym miłosierdziem. Twoją cierpliwością dla nas. I będę się Ciebie uczył tak długo, jak długo będziesz mnie chciał tu na ziemi.

Błogosławiony Ojcze, spraw abyśmy, wypełnieni Twoją łaską, Tobie oddali wszystkie nasze troski, zadania, obowiązki. Abyśmy, jak Maria, odkryli to jedno, co jest na potrzebne. Abyśmy odkryli tę część, która nie będzie nam odebrana.

Amen.

Świadectwo „O dobrej części która nie będzie nam odebrana” zostało zapisane 24 września 2016r.

Świadectwo #3 - O dobrej części która nie będzie nam odebrana (moje nawrócenie)