Świadectwo #11 – O kompasie który prowadził mnie do Boga (moje nawrócenie)

Nie upodobniajcie się do Tego świata, ale przemieniajcie się przez odnowę myślenia, aby rozeznać, jaka jest wola Boża, co szlachetne, co miłe, co doskonałe.

List św. Pawła do Rzymian 12,2

Wszechmogący Ojcze, uwielbiam Twoje święte Imię. Dzięki Ci składam, za nieskończone miłosierdzie, w którym obdarzasz nas swoimi łaskami. W którym odmieniasz nasze myślenie i otwierasz nas na Twoją miłość. W którym sprawiasz, że jesteśmy gotowi przyznać, że tylko w Tobie znajdziemy spokój. Że tylko Ty jesteś źródłem radości, która nie przemija. Że tylko w Tobie możemy żyć prawdziwie.

Przez dużą część mojego życia pomysł, bym w taki sposób wielbił Cię, Ojcze, był nie do pomyślenia. Jak to „tylko w Bogu można żyć”? A co z codziennym funkcjonowaniem w pracy, w stresie, w gonitwie za swoimi pragnieniami, gdzie nie ma miejsca na nic, poza mną? Poza tym, co ja potrzebuję? Przecież życie zostało mi dane, abym mógł realizować swoje marzenia. Bym sięgał tam, gdzie nikt, przede mną, nie sięgał. To ja mam decydować. To ja muszę wybierać. Tak, przez długi czas we mnie pokładałem nadzieje. Wierzyłem, że jeżeli mam na kogoś liczyć, to tylko na siebie.

Lecz Ty, Wszechmogący Ojcze, odmieniłeś moje myślenie. Krok po kroku pokazywałeś, że życie prowadzone podług moich oczekiwań nie może przynieść ukojenia. Że gdy ja decyduję, nigdy nie będę trwale nasycony. Że gdy dasz mi palec, ja po chwili będę chciał całą rękę. Że satysfakcja z moich osiągnięć jest tylko na chwilę. A potem przychodzi pragnienie, by mieć jeszcze „więcej”, by być jeszcze „bardziej”, by żyć jeszcze „mocniej”.

Lecz coś we mnie chciało spokoju, który nie przemija. Który nie jest uzależniony od tego wszystkiego, co dzieje się na zewnątrz. Który nie jest uzależniony od mojego aktualnego nastroju. Coś we mnie tęskniło za światem, w którym wszystko jest na swoim miejscu. W którym niczego nie trzeba poprawiać. W którym radość wynika z samego istnienia. I to pragnienie, które włożyłeś w serca wszystkich swoich dzieci, było kompasem prowadzącym mnie do Ciebie. Bo Ty stworzyłeś nas na swój obraz i podobieństwo. I nie jesteśmy w stanie zapomnieć o swoim dziedzictwie. Nie możemy wymazać z naszych serc tęsknoty za Tobą. Nie możemy porzucić pragnienia powrotu do domu niebieskiego, który dla nas przygotowałeś. To, co może się wydarzyć, to fakt, że przez jakąś chwilę świat zagłuszy tą tęsknotę. Odwróci naszą uwagę od Ciebie i Twoich darów. I tak się stało w moim przypadku.

Jednak po chwili, gdy to, czym świat chciał Ciebie zastąpić, stało się dla mnie nie do zniesienia, objawiłeś mi swoją chwałę. Pokazałeś mi, że to za czym tak długo tęskniłem, jest bliżej niż myślałem. Że czeka na mnie, jako Twoje dary, które chcesz ofiarować. A Ty czekasz aż będę gotowy je przyjąć. Wówczas okazało się, że całe moje dotychczasowe życie przygotowywało mnie właśnie do tego jednego: bym był gotowy przyjąć Ciebie. Bym był gotowy prawidłowo rozpoznać wartość dziedzictwa synów Bożych. Bym nie wahał się, gdy powołasz mnie do swojej służby.

I teraz, w Twojej łasce, wołam do Ciebie: Abba! Ojcze! Prowadź mnie tam, gdzie chcesz, bym był. Wkładaj w me usta to, co chcesz, by zostało powiedziane. Czyń ze mną to, co jest Ci miłe. Tylko dla Ciebie żyję! Wypełniaj mnie sobą tak, by to co jeszcze pachnie starym „ja”, zniknęło. Byś został już tylko Ty.

Amen.

Świadectwo #11 (O kompasie który prowadził mnie do Boga (moje nawrócenie)) zostało zapisane 3 listopada 2016r.

Świadectwo #11 – O kompasie który prowadził mnie do Boga (moje nawrócenie)